Wiele osób spędza czas wolny wychodząc na wycieczki w góry czy do lasu. Niestety część turystów jest zupełnie nieprzygotowana do takich ekspedycji, zwłaszcza, że pogoda w górach bywa kapryśna. Niedoświadczony wędrowiec może z minuty na minutę znaleźć się w warunkach, których nie przewidywał nawet w najczarniejszych scenariuszach.
GOPR-owcy zalecają noszenie ze sobą specjalnych nadajniów, które za pomocą fal radiowych wysyłają sygnał ratunkowy. Mogą one uratować życie, gdy telefon odmówi posłuszeństwa lub znajduje się poza zasięgiem sieci. Niestety większość takich nadajników ma podstawową wadę – do ich zasilania potrzebne są baterie, które by wytrzymać kilka godzin są niestety ciężkie i nieporęczne. Podczas wspinaczki górskiej, każdy kilogram mniej w plecaku jest na wagę złota…
Z problemem tym doskonale poradzili sobie naukowcy z uniwersytetu West od England. Zaprojektowali oni nadajnik, w którym zwykłe baterie zastąpione zostały systemem zasilania napędzanym… ludzką uryną! Papierowy system mikrobiologicznych ogniw paliwowych jest w stu procentach ekologiczny i znacznie lżejszy niż klasyczne baterie.
To doskonałe rozwiązanie dla zwykłych wędrowców, ale również dla alpinistów, dla których takie urządzenie mogłoby być wybawieniem. Niestety na razie powstał tylko prototyp…